Inny weekend. Nieplanowana podróż, dużo niespodzianek, mało snu i sporo whisky
rozczarowanie minionego okresu jakoś umknęły mi bokiem
dobrze było ponownie zobaczyć pewne twarze. Nawet twarz Mariusza.
zaskakujące jak dłuższa zmiana otoczenia pozwala na rozwianie wielu dylematów.
Siedząc ze szklanką whisky przy oknie widzisz wyraźniej ile wprowadziłeś niepotrzebnego zamieszania
ile złych nawyków przejąłeś
ilu nieodpowiednich słów użyłeś
widzisz też wyraźnie, że są osoby, którym sporo niemiłych słów się należy,
a z jakiegoś względu nie otrzymały ich ciosem sierpowym w gęby
ale niebawem, niebawem...
zupa chaosu straciła termin ważności i smakuje dużo lepiej
nowe, ciekawe kontakty były jak reanimacja po tym, jak ktoś odciął mi dostęp do tlenu.
taki zastrzyk świeżej krwi znacznie podnosi zdolność do właściwej oceny swojego otoczenia
a zmiana powinna nadejść już dawno temu, ale nie byłem w stanie tego dostrzec.
czuję się jakbym znowu przebył koncert Sabatonu... mieszanka euforii i zmęczenia.
ciężko mi określić, czy mam, jak w piosence Roguckiego, "przyznać, że w sumie się żyje cudnie i przestać wyć"
czy raczej zwinąc się jak pancernik i być jak moja komórka- nieosiągalny dla wszystkich.
jak do tej pory dorosłość- do takiego wniosku dochodzę- od młodzieńczej wścieklizny różni się
tylko większą odpowiedzialnością, za zwielokrotnione obowiązki. Ale ma też jasne strony.
Tylko każdy musi je dostrzec na własną rękę.
najlepszy opis mojego stanu obecnego
http://www.youtube.com/watch?v=G133kjKy91U
Tylko obserwowani przez użytkownika xxalcalionxx
mogą komentować na tym fotoblogu.