Dużo się dzieje ostatnio. Coraz poważniej myślę o przyszłości. Takie myślenie nie ma nic wspólnego z jakimkolwiek rodzajem pozytywnego myślenia. "Życie chwilą" też mi nie wychodzi. Niestety. Setki godzin spędzam bezsensownie. Jestem ciągle zmęczona.
Chandra jesienna, czyżby?
Chcąc powiedzieć coś pozytywnego trzeba się troche postarać, no ale np. II miejsce w konkursie recytatorskim, jest w pewnym sensie pocieszne.
Sympatia pani od chemii i matmy też jest pocieszna. Dobre stosunki ze znajomymi i rodzicami... no i nie wiem. Na tym się kończy cały pozytywizm.
Wróciłabym sobie do Chorwacji.
Uciekłabym stąd.
Pobyłabym gdzieś indziej.