photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 9 LIPCA 2013

*** cz. I ***

-Słucham.? - zapytała zaspanym głosem do słuchawki.

-Cześć KiKi. - odpowiedział głos ze słuchawki.

-Marco.?

-A kto inny może dzwonić do Ciebie o tej porze, co.? - zaśmiał się.

-Co chcesz, spać mi się strasznie chce...

-Jesteś sama w domu.? - spytał.

-Oczywiście, przecież mieszkam sama.

-To otwórz drzwi.

-Teraz.? - zapytała zdziwiona i głos się urwał. Domyśliła się, że stoi już pod drzwiami. Po chwili zwlekła się z łóżka w stronę drzwi.

-Po co przyszedłeś tak wcześnie.? Przecież dobrze wiesz, że niedawno wróciłam z imprezy.! - powiedziała spoglądając na zegarek. - jest prawie piąta rano, spałam tylko godzinę.

-No to co. Mam coś dla Ciebie. - usiadł na krześle, otwarł plecak i wyjął dwa piwa.

-Człowieku, nie mam ochoty na piwo.

-Zczekaj, nie skończyłem jeszcze. - Sięgnął ponownie do plecak. Wyjął teramos i małe zwiniątko.

-Co to jest.? - spojrzała na Niego pogardliwie.

-Kawa. Chcesz?

-No jak już jesteś to daj. - wzięła łyk kawy i usiadła obok. - A w tym papierku co jest.?

-Coś potrzebnego do zajebistej imprezy, ale nie teraz. Poczekaj chwilę. Mam coś jeszcze... - patrzyła osłupiale.

-Kanapki.?

-Tak, zrobiłem tak jak lubisz. Jedz. - rozkazał.

-No niech Ci będzie... - zrobiła tak jak kazał, bo nie miała nawet siły się z Nim o cokolwiek kłócić.

-A gdzie Ty byłeś całą noc.? - zapytała jedząc kanapkę, którą popijała piwem.

-Tu i tam. Załatwiłem parę tematów. I mam wszystko czego chciałem. - mówił dumnym głosem.

-Co masz na myśli.?

-A czy to teraz ważne.? - nie odpowiedziała. Podniosła się ciężko z krzesła i poszła do łazienki. Trapiło ją to co jej powiedział, ale jakoś nie miała ochoty Go wypytywać. Wróciła z łazienki i zapytała;

-To co robimy.?

-Ubieraj się, ale ładnie.! - podkreślił.

-Okeeej.... - zgodziła się bez gadania, bo wiedziała, że ma dla niej jakąś niespodziankę. Więc ubrała się czym prędzej, zrobiła makijaż i poprawiła włosy.

-Jestem gotowa. I co teraz.?

-Lecimy na bunkry. Czekają tam na nas. - uśmiechnął się tajemniczo.

-Kto czeka.?! Mów.!! - odkrzyknęła zadowolona.

-Nie powiem Ci. Bierz co trzeba i idziemy, bo i tak się spóźniliśmy moja słodka - cmoknął ją w czoło. W końcu wyszli. Przez cało drogę nie mogła się dowiedzieć o co chodzi i dlaczego akurat tam idą. Była bardzo ciekawa.

-Dobrze, że przynisłeś tą kawę, bo mnie postawiła na nogi. - mówiła uśmiechając się w stronę wschodzącego słońca.

Nie oczekiwała odpowiedzi. Gdy byli już prawie na miejscu, poprosił ją, aby stanęła na chwilę. Ściągnął zawiązaną chustę przy szluwce i zawiązł jej oczy. Prowadził ją, aż w końcu stanęli. Szybkim, ale delikatnym ruchem rozwiązał jej oczy.

-O jej.!!!!! - wykrzyknęła i rzuciał się w stronę przyjaciół stojących przed nią. - Co Wy tu robice.? Jak ja Was dawno nie widziałam.!

-A kto jak nie my możemy najlepiej się zabawić skarbie.? - zapytał Alan, kolega z gimnazjum.

-Kama.! Jakie Ty masz piękne włosy... Wygądasz wspaniale.! - mówiła wciąż mile zaskoczona.

-No to teraz chwila ciszy - wtrącił Marco. - Właśnie dziś robimy imprezę upamiętniającą naszą przyjaźń. Minęło dużo czasu od ostatniego spotkania więc na początek szampan i jedziemy.! - I korek wystrzelił w górę.

-To gdzie się wybieramy.? - zapytała KiKi, ptrząc na wszystkich.

-Jedziemy do Nowego Jorku.! Mam tam wynajęty apartament do przyszłego roku więc możemy się zabawić.! - zakomunikował z zadowoleniem Alan. Ruszyli w stronę autostrady i po kilku próbach złapali stopa.
Jechali z mężczyzną o imieniu Russel, który pochodził z Santa Rosa. Dowiedzieli się, ze pracuje tak daleko, bo ma na utrzymaniu troje dzieci z czego dwie córki mają 16 i 14 lat, a syn ma 17. Monica, Rebeca i Simon. Jego żona zmarła po wykańczjącej chorobie. Nie pytali na co chorowała, bo widzieli, że ciężku mu o tym mówić. Wzruszła ich ta historia. Chcieli dać mu pieniądze za podwózkę. Jednak on nie chciał pieniędzy, bo jak twierdził; "Robię to z dobrego serca". Stwierdzili, że każdy da coś od siebie. KiKi jako pierwsza zdjęła z szyi jeden z kilkunastu wisorków. Marco dał mu bluzkę, która miał mieć na imprezę. Była nowa więc na pewno jego synowi będzie odpowiadała. Kama dorzuciała od siebie parę zbędnych kosmetyków, a Alan podarował mu sto dolarów, bo nie miał co dać. Kazał podzielić po równo dla każdego. Pożegnali się grzecznie i zniknęli za rogiem. Nie chcieli już więcej mysleć o tym wykończonym życiem mężczyzną i jego dzieciach. Alan zaczął temat;

-No to moje drogie panie i mniej drogi kolego - ząsmiali się wszyscy. - Mam jeszcze pięć minut drogi do mnie więc trzeba zrobić sobie fotkę! Uśmiech proszę.!

Wszyscy stanęli obok siebie z szerokimi uśmiechami. Szczęśliwi, że znów są razem. Wolni. To był ich elemnt życia. Freedom.

 

 

 

 

To be continued...

 

Jeśli się komuś podoba pisać, jeśli nie to też pisać

 

Komentarze

lukrowy Super! Fajnie, że piszesz. :3
09/07/2013 16:18:22
xxadrenalinaxx Dziękuję ;)
09/07/2013 17:48:53
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika xxadrenalinaxx.

Informacje o xxadrenalinaxx


Inni zdjęcia: #birthdaygirl qabi1411 akcentovaZwierzęta za kątków świata bluebird11Bolczów elmarDla mnie już czwartek patusiax395Zapraszam! thevengefuloneKolejna wylinka pamietnikpotworaKaruzela Arka Noego bluebird11Zegar kolejowy ? ezekh114Blu-tu. ezekh114