Stulone skrzydła - moja obrona przed światem,
całe życie jest wielkim poematem.
Krzyk bólu rozdzierający gardło,
zakleszczone na nim stare imadło.
To ja, łkam bezsilnie w nocy.
W oddali - bicie dzwonu o północy.
Skrzypnęła bramka, śpiew białego kruka.
Kostucha pod drzwiami. Czego tu szuka?
Szkarłatka posoka rozlała się w plamę,
na mej kruchej psychice pozostawi to szramę.
Ciało chłopaka, sinoblade jego lica,
trzepot skrzydeł, nachylam się, ja -upadła anielica.
Ostatni raz słodko całuję,
Śmierć bierze zamach - uderzenie przyjmuję.
Z uśmiechem na ustach umieram,
jako bagaż, ze sobą Jego duszę zabieram.