Specjalnie dla Madzi, masz i się ciesz, siostrzyczko.. Z Wiatrem! ;d
Udało mi się powrócić do domu po niezwykle szalonym weekendzie. To wszystko było.. hm.. dziwne. Gadanie o ''długopisach, które są'', sprawdzanie naszych kciuków, spadniecie z łóżka i szukanie profilowego dla Klaudii. I jakieś dziwne komentarze, których nikt nie ogarnął. Albo ogarnął i tylko ja jestem taka głupia, ze nie. Wystraszenie Klaudii przed czwartą w nocy. Wyjazd do Gro na zgrzyty, słuchanie płatnego koncertu całkowicie za darmo w łazience, siedzenie na schodach, pozdróż do biedronki oraz świętowanie w Masarnii. W sumie.. on dwudziestu czterech godzin czuje, że mam poparzony język, ale co z tego? Siedzenie do piątej rano, gadanie o jakiś pierdołach, popołudniowa zamuła i powrót do domu. Czytanie ''Pana Tadeusza'' i obczajenie komputera. Weekend uważam za udany!
*
czy to my wybieramy życie, czy to życie wybiera za nas?