Kiedyś o mnie zapomnisz, tak jak zapominasz jak smakowała wczorajsza kawa albo tak jak zapominasz o zeszłorocznym śniegu. Zapomnisz jaki ból był wmieszany z pierwiastakami szczęścia i jak przyśpieszał oddech. Zapomnisz pojedyńcze słowa, myśl i gesty. Wszystko z Ciebie uleci jak życie z człowieka przyjechanego przez ciężarówkę. I okaże się, że scenarzysta który to wszystko poskładał w swojej malutkeij główce.. nie zrobł kariery, nie zarobił milionów,a zamarzł w parku z butelką ariozny w ręku. Kiedyś zapomnisz jak smakowało moje imię, w końcu oddasz serce w depozyt, komuś lepszemu. Szczęście wypełni Cię po brzegi, od paznokic u stóp aż po same rzęsy. Życzę Ci tego, wiesz ? I będziesz żyć w spokoju i łykać złudzenia w pigułce każdego pojebanego poranka, ale nic nie będzie takie samo jak nasza samotność we dwójkę, jak nasze bycie razem-osobno.
A ja. O północy włożę swoje najlepsze ciuchy, użyję najdroższych perfum i wyjdę na balkon. I będę kolejną pieprzoną Julią która czeka na zjebanego Romea. Bo mnie już wkurza że zamist mi śpiewać serenadę pod oknem z różą w dupie, on myśli że powie "tęsknię" a ja go kurwa o rękę poproszę.