Wczoraj minęły 3 lata od chwili śmierci mojego aniołka... Czas leci,tak bardzo szybko,za szybko...
Wróćmy do kolejności opowiadania...
Mija luty,ten przeklęty luty. Zmieniłam nr,z uwagi na to,że tamten telefon wraz z kartą straciłam.
Zaczęłam pisać do znajomych z tą właśnie informacją. Jest i on,kolega mojego aniołka,na liście kontaktów. Pisać,nie pisać ?
Dostaję wiadomość od przyjaciółki,że zerwał z dziewczyną. No to cóż,napiszę,przynajmniej nie zostanę wyzwana przez jego laskę.
Piszę... Zaczynamy rozmowę,od pierwszej chwili każdy z nas wyrzuca z siebie to wszystko,co złe.
Aż dziwne,bo przy nikim innym nie byłam w stanie się aż tak otworzyć.
Smsy i rozmowy stają się codziennością. Umawiamy się na cmentarz,a żeby odwiedzić mojego aniołka.
I jest mi tak...Dobrze?
Bardzo dobrze. Tak,jakbym znała go od 10 lat. Pierwszy pocałunek,czyli pierwszy krok do kolejnego błędu.
Wszystko ciągnie się do maja...
Potem nagle cisza. No proszę,jaka nowość ! Mogłam się tego spodziewać.
Zaczynam tęsknić,zaczyna mi zależeć,zaczynam to sobie uświadamiać... Dopiero teraz.
Czerwiec. Ooo,już nie mijasz mnie szerokim łukiem. Jak miło. Zaczynasz mówić mi cześć,tak bardzo nieśmiało,jak nie Ty.
Koniec roku szkolnego...Odpocznę od Twojego widoku,może mi przejdzie? Nie,Ty nie możesz pozwolić na to,żeby mi przeszło.
Ale dlaczego ? Dlaczego tak ranisz swoją obecnością? Może dlatego,ponieważ wiem,że za chwilę znów Cię stracę?
Ej,tak bardzo Ci ufam. Tak wiele jestem w stanie Ci dać.Ty to widzisz,prawda? Widzisz i wykorzystujesz to wszystko.
A ja głupia w to brnę,z nadzieją,że już zawsze będzie dobrze.
Nie,kurwa. Nie będzie. Teraz to wiem. Wcześniej byłam zbyt naiwna,nie posiadałam takiej wiedzy.
W kolejnej notce wiadomość,którą dostałam od niego w wakacje. Wiadomość,która wszystko zmieniła. Na lepsze?
Wtedy tak. Ale późniejsze konsekwencje nie były już takie fajne.
Przepraszam kochani za moją długą nieobecność,ale miałam tak duużo na głowie.
Szkoła,dom,szkoła,dom... Koszmar. Teraz w końcu mam czas dla siebie,z czego bardzo się cieszę.