Urwany film nie dał nam jakiejś nauczki.A szkoda.
Początek marca,jedziemy po raz kolejny,stały skład...
I byłeś tam Ty.Znamy się przecież od ładnych paru lat...Ufamy sobie,nie?
Tak,ja Tobie ufam.Nie boję się Ciebie,bo nigdy nie dałeś mi ku temu powodów.
Jestem młoda,nieco naiwna,bardzo ufna.
Pytasz,czy widzę te zdjęcia,które stoją u rodziców?
"No chodź,zobaczysz,powiesz mi,czy się zmieniłem" Idę.Bo dlaczego mam nie iść.
Jest łóżko. Popchnąłeś mnie. Chciałam wstać. Prawie to zrobiłam. Popchnąłeś mnie po raz kolejny.
Uderzyłam głową w ścianę. Resztę pamiętam jak przez mgłe.
Twoje łapska,ten ból,po dłuższej chwili pełno krwi.
I jakby nigdy nic,wyprowadzasz mnie z pokoju.Przecież dla Ciebie to było nic!
A dla mnie? Pomyślałeś chociaż przez chwilę o tym?
Wyszliśmy na dwór,tak,jakby ta sytuacja się nie wydarzyła.Wszyscy wyszliśmy,nie tylko my dwoje.
Minęło 15 minut,może 20,nie więcej.
Podchodzi do nas straż miejska.
Za zakłócanie porządku,za który powinni oberwać oni,a nie my,pakują mnie i koleżankę do auta.Zeznania.Odwieźli nas do domu.
Budzę się rano,słucham kazania rodziców.Zawiodłam.Pojechałam tam bez ich wiedzy,więc zawiodłam podwójnie.
Czegoś jeszcze tu brakuje...Ahh tak. Brakuje nam telefonów. Okradli nas ze wszystkiego,co miałyśmy.
Ale to jest nic przy tym,że od tej chwili żyłam ze świadomością zajścia gwałtu.
Zabrał mi wszystko.Dziewictwo,godność.
Człowiek,którego znałam od lat.
Bydle.
Rozmowa z wychowawcą,pedagog...Czy pomaga? Niekoniecznie.
Tak,to wydarzyło się naprawdę...Oddałabym wszystko,a żeby to był tylko wytwór mojej wyobraźni.
Ale nie. To jest prawda. Bolesna,mimo upływu lat prawda.
Następna notka jutro,lub w sobotę,w zależności od tego,jak będzie wyglądała u mnie kwestia wolnego czasu.
I podziękowania.
Za komentarze,dodawanie do obserwowanych,za 561 wyświetleń podczas tych wszystkich dni życia tego photobloga.
Polecajcie bloga znajomym,udostępniajcie na swoich fejsach,będę bardzo wdzięczna.