photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 12 PAŹDZIERNIKA 2008 , exif
36
Dodano: 12 PAŹDZIERNIKA 2008

19:11

zanudzam... "...cześĆ mam na imię Agniesia wczoraj przeżyłam wypadek...

żyję...

to najważniejsze nie...?


nawet sie nie przejęłam... teraz tylko się zastanawiam co by było gdyby...

 

to nie jest tak, że przelatuje ci życie przed oczami... ja obserwowałam drogę... taki slalom, przez chwilę chyba mrugnęłam i widziałam drzewka tzn jak już się zatrzymaliśmy...  nie wiedziałam gdzie jesteśmy. radio wyleciało... leżało mi na kolanach... dziwne... ale zastanawiałam się co zrobiĆ.. NIE, nie biegalam, nie krzyczałam... przyjęłam to normalnie ... najnormalniej jak tylko można... odpięłam pas. otworzyłam drzwi.wychodziłam z założenia, że jesli ja i tato żyjey tzn, że przeciez nic się nie stało. Przypomniałam sobie, ze nie wiem może samochó będzie się palił albo coś więc postanowiłam wyjśĆ. wyszłam.... nogi może bardziej miękkie niż zwykle. wzięłam telefon i zadzwoniłam do cioci...:

- Agniesia? własnei miałam dzwoniĆ czy jedziesz... i jak?

- nic... właśnie mieliśmy wypadek...

-co?

-no..normalnie wypadek..

ale gdzie?


...

-już jadę

- nie, nie trzeba... 

-co z samochodem? wszystko OK?

- no nie... chyba skasowany... 

 

      zbieraliśmy to co zostało...  samochód stał na środku tzn wpoprzek drogi... ludzie jacyś się zatrzymali i pomogli go zepchnąĆ... a ja?... czułam sie dziwnie... bo przecież powinnam płakaĆ, nie?... szaleĆ, nie wiem cokolwiek, a ja ze stoickim spokojem patrzyłam jak odrywaja juz pogięty i pozrywany przedni zderzak... płyn z chłodnicy polał się po drodze... wgięcia wszędzie. W sumie ja do końca nie wiedziałam jak to się stało. Pamiętam tylko że wjechalismy w rów i nas jakby wypchneło bo wróciliśmy znów na droge. nie chcę myśleĆ co by było gdybyśmy jechali samochodem o mniejszej masie. w sumei łatwo to sobie wyobraziĆ.Bo chyba nic by nie zostało.

     Drzwi od kierowcy nie chciały sie otworzyĆ. Ci ludzie jacyś zabiegani. targali trochę za nie. więc weszłam do samochodu. zapaliłam śwaitło. spokojnie. rzeczywiście drzwi jakby zablokowane. przeszłam na tył samochodzu. chcieli otworzyĆ bagażnik. ale nawet kluczykami się nie dało- był strasznie pognieciony... więc będąC na tyle zdjęłam to takie... szare nad bagażniekiem... ale liny w środku nie było by móc przeciągnąĆ samochód. nie chciałam przeszkadzaĆ. odeszłam na druga stronę ulicy. stałam. patrzyłam. tak biegali. czy byłam w szoku?.. nie wiem. może. głupie, ale pomyślałam że  w  takich momentach sie płacze. i ja zaczęłam. w aktorskim stylu spłyną mi makijaż. miałam jechaĆ do stalowej woli. nie chcę opisywaĆ tego jak wyglądał samochód. to jest raczej łatwe... wyobraź sobie, że zaliczyliśmy rowy z obydwu stron. wgnieciony przód, bok, tył. Nie, nie dachowaliśmy. ja tylko tak dziwnie się czułam. tego nie da się opisaĆ. i tutaj powinnam skończyĆ.

czy mi to coś dało?... nie. dalej się śmieję i przeklinam. może od wczoraj jestem jeszcze w szoku?... dziwnie sie czułam. widząc mijające drzewka. krzaki. drogę... drogę... gwiazdy... i takie dziwne...to wsyztsko jakby niemożliwe. dalej jakoś powoli dochodze do tego że... ej! przeżyłam... ej ja się cieszę a Ty?... a może powinnam tam zostaĆ? Przytul mnie... i powiedz, że będzie okej... Przeżyłam... cześĆ mam na imię Agniesia i wczoraj przeżyłam śmierĆ... własną... nie czuję się wyjątkowa z tego faktu. tyko ...  ludzie w wypadkach umierają... to tak dziwnie. wypadek. miałam.przeżyłam, wróciłam do domu i dalej ŻYJĘ. nawet się tym, nie przejęłam. chciaż strasznie bytm chciała żeby ktos był przy mnie i sie przeją MNĄ. mną... narazie szukam... pomoż

Komentarze

violetkaa ja pierdziele!! a nic się nie stało Tobie,Tacie? no to dobra jesteś ja to nie wiem nawet jakbym sie zachowała ale chyba raczej jak ci ludzie biegałabym i panikowała. Najważniejsze że jesteś cała . :****
12/10/2008 16:49:16
08540 łał.
niewiem co powiedzieć .
to musiało być straszne. ;**
12/10/2008 15:36:45