Nanana, odchodzą ludzie.
Nanana, ważni ludzie.
Nanana, niedobrze.
Nanana, wszyscy płaczą.
Ja nie płaczę. Tylko nie rozumiem.
1, 2, 3...
Tyle razy. Nie rozumiałam.
O co chodzi?
Kurwa mać, powie mi ktoś?
* * *
W takich momentach mam wrażenie, że niewarto.
Naturalna kolej rzeczy mnie przeraża.
I może po prostu nie dojrzałam do tego, żeby wierzyć, że "Miniesz - a więc to jest piękne."
Po prostu w to nie wierzę i nie wydaję mi się to piękne.