nie liczyłam sekund. tak ciężko określić swoją bezstronność albo stronniczość. serce zwodniczo pcha mnie na teren, który już znam, przeszłam za rękę z tyloma przewodnikami. czuję, że to moje życie, że to wszystko jest w moich maleńkich nic nie znaczących rękach, a potem przypominam sobie, że nie mogę wszystkiego wyreżyserować, pęka taśma, aktorzy chcą więcej, a ja stoję bezradnie. ja całe życie tak stoję, coś źle przeliczyłam. jaką miarą Cię mierzyć, jak nie dobrego człowieka, żeby się nie przeliczyć? jest tyle zapachów, smaków, miejsc, słów, znaków, uśmiechów, zdjęć, kolorów, westchnień, piosenek, wspomnień, które znam tylko ja i jakaś druga osoba, która wczoraj, jutro, dziś, za miesiąc i już zawsze mija mnie na ulicy jak szaroburego kota liżącego się po łapkach. nie wiem już jak jest między wami, nie liczyłam sekund.