Hej,
Potrafię wyeliminować słodycze, potrafię zrezygnować z całego tłustego czy śmieciowego jedzenia, ale dzisiaj i tak na obiad zjadłam odrobinę kapusty, która podobnie jak groch czy papryka działa na mnie fatalnie. Nie zjadłam tyle, by doskwierały mi jakieś wzdęcia, ale i tak czuję się po tych produktach strasznie ciężko i tak jest za każdym razem, a waga pewnie jutro znowu podskoczy do góry. Grr...
Z rozdwajającymi się paznokciami próbuję walczyć z pomocą skrzypu, nie wiem czy to da cokolwiek, ale coś robić muszę, bo to jednak bardzo uciążliwa przypadłość dla mnie.
I wiecie, nie zazdroszczę wam tej szkoły już teraz. Pogoda jest taka piękna, chyba idealna jak dla mnie. Zdecydowanie wolę takie temperatury i słoneczko niż upały. Dzisiaj w końcu po chwilowej przerwie wyciągnęłam rower, przy którym w końcu mam licznik i okazało się, że jednak pokonuję o wiele więcej kilometrów niż myślałam i o wiele szybciej. Swoją drogą - taki licznik fajnie motywuje i żałuję, że nie miałam go wcześniej, a raczej miałam tylko kompletnie zepsuty ;)
Tymczasem okazało się, że pojutrze wyjeżdżam na dosłownie 3-4 dni do Budapesztu. Pomysł narodził się nagle i w sumie może nie jest taki zły. Zobaczymy. Akurat tam nigdy nie byłam, więc chętnie zobaczę jakieś obce miasto. I chyba przyda mi się taka wycieczka po moich niekoniecznie udanych wakacjach.
Trzymajcie się. Mam nadzieję, że jeszcze was specjalnie nie męczą nauką.