Powoli, małymi kroczkami. Pierwsze zdanie w połowie już jest. A będzie 8 stron. Tak, tak oto się pisze wreszcie moja praca zaliczeniowa. Beznadziejnie mieć termin do września, bo nigdy nie jest odpowiednia pora ani ochota na pisanie. Do czasu kiedy to nagle z każdej strony ci trąbią o promocji zeszytów, klejów i nożyczek. Taaaak, smutno pisać pracę kiedy ma sie jeszcze KURDE ponad miesiąc wakacji. Chyba jeszcze jakiś projekt trzeba zrobić...
E tam, "Farinelli" wzbogaci mnie o wiele badziej. Nikt mi nie zarzuci, że marnuję czas na głupoty.