Najgorsze, są chwilę, gdy leżąc na podłodze ze słuchawkami, w uszach, uświadamiasz, sobie, że do niczego nie dążysz, że nie masz nikogo, komu by ciebie brakowało, że tak naprawdę nie masz nic.
Urodziny jak urodziny. Przyszłam chyba najwcześniej. miałam swoje powody...
Dałam preznet. Pośmiałyśmy się, a co najważniejsze powspominałyśmy. Zjadłam kawałek tortu, piłyśmy wino (szkoda, że jednak nie zdecydowałaś się na grejpfrutowe). Zaczęli się zbierać pierwsi goście, a ja zwyczajnie sobie poszłam. Wstąpiłam do kawiarni, pijąc kawę patrzyłam przez okno. Tęsknie. Po prostu nie zniosłabym obecności pewnej osoby. Jak Cię krzywdzi, po prostu...
Chciałabym takiego, który słuchałby ze mną mojej ulubionej piosenki, nie marudząc, że leci 132132154454 raz.