Boję się iść do łóżka spać bo co wieczór kończy się to tym samym. Myślami, zadręczaniem się, płynącymi łzami. Co noc albo sprzątam albo gapie się w laptopa aż do momentu, w którym organizm przestaje kontaktować. Wtedy "turlam się" do łóżka i jakoś zasypiam bezwiednie.
Zastanawiam się jak długo człowiek jest w stanie ciągnąć śpiąc po 3-4h i całymi dniami jeżdżąc załatwiać sprawy, sprzątać, pracować, wykonując obowiązki. Mi leci już ponad rok minus może licząc do kupy miesiąc przespany normalnie. Wilk, który we mnie tkwił został dość mocno okaleczony i leży na ziemi walcząc o kolejny oddech. Najprostszym wyjściem, aby uwolnić się od tego syfu było by odejście z tego świata, ale samobójcy ponoć są potępieni więc będę dalej wegetować tak jak do tej pory. Przyzwyczaiłam się do braku snu, ale ból psychiczny dalej tak samo boli.
Albo mój wilk wróci do zdrowia i zacznę znowu walczyć i normalnie funkcjonować, albo pozwolę, aby bezsenność, brak sił, deprecha i inne przypadłości same bez mojej ingerencji spowodują, że krew w żyłach się zatrzyma, serce przestanie bić, a ja w końcu otrzymam ten wymarzony spokój.
Dlaczego to właśnie w nocy, gdy leżymy już w łóżkach dopadają nas te wszystkie wspomnienia, myśli, plany, które nigdy się nie spełnią?? Dlaczego one nie chcą dać nam spać...???
Jedno jest dobre. Już od bardzo bardzo dawna moja pasja stała się moim sensem życia więc chociaż tam mam ucieczkę od problemów i wszystkiego co mnie otacza. To daje siłę temu wilkowi, aby walczył o każdy następny oddech by wrócić do zdrowia.
Nie umrę....
https://www.youtube.com/watch?v=_dUs9-Z1of8
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Tania odzież zachodnia? ezekh114Złoty Pierścionek. ezekh114Just one shot jestersarmyDamme Carnival 2025! cherrykinn