Nooo w koncu ruszylismy w prawdziwy teren
Jechalam na takie "spalone" tzn... na taka lake, tak na nia mowie bo kiedys ta dzialka sie palila i tak jakos ta nazwa sie przyjela....
No i oczywiscie bym 3 czy 4 razy spadla heh
Bo jechalam galopem i byl taki gruz rozlozony na drodze a oczywiscie Wizuchna sie przestraszyla, a myslalam ze niee.... ale i tak bylo faajnie
Nastepny byl jak jeszcze marta(moja siostra) za mna jechala i ja chcialam jechac dalej i byla taka droga w strone do domu i wiza myslala ze juz do domu i skrecila w ta droge. Ja jezdzilam tedy do domu zawsze no tylko 2 razy ale z tata.... a teraz juz jechalam sama
W jedna strone marta za mna jechala, a z powrotem juz jechalam sama lasami.... ale fajnie bylo.... w drodze powrotnej bym dwa razy spadla bo tez jechalam galopem i duzego figla puscila.... a juz pod koniec w pole poszlaa i strasznie mi skrecila ale dzieki Bogu heh nie spadlam ja juz wiem jakie ona ma triki heh
Dosyc mocny wycisk jej dalam bo caly cza galopem jechalismy....
Opisalam wam najlpszy wyjazd w teren, ten w ktorym bylam samiusienka z Wizusia
To ja juz koncze
Kometowac mi tu ladnie prosze