A tak rozganiamy towarzystwo, które ośmieliło się podejśc do naszej panci i NASZEGO jedzenia.
Jutro dwa sprawdziany na które NIC nie umiem i nie moge się skoncentrowac na nauce.
Będzie trzeba poprawic...
Jarzębina dzisiaj najpierw chciała przeciurac mnie i zabic.
Na lonży odwracała się do mnie dupą i waliła kopytami na wprost mnie -.-'
Zawołałam p. Magdę. Wzieła ją ode mnie.
Zwiała dwa razy z lonżą. Jeden raz jest udokumentowany na filmie (wrzuce później)
Wybrykała się.
Wsiadłam na lonży i było już ok.
Chciałam ja puścic na padok, ale geniusz zamiast pobiec do koni przeskoczył płot (w niskim miejscu) i pobiegł do stajni.
Ale ja wole to jedno bijące serducho, ktore tak ufa i to szczere spojrzenie oczu.
To coś czego nie mogę oczekiwac od crossa.
Może będzie już niedługo dobrze?
O niczym innym nie marzę.
Tylko żeby ona była już ze mną, bezpieczna i kochana.