Dławiący krzyk światła gasły nikt nie widział wiary.czarne plamy to sie nie uda,znikniemy śmierć wbije ostrze,ich błagania umilkną.Strach sparaliżował ich dusze krzyczą.za późno nikt nie ma tej jebanej odwagi tylko mordercy rozcinaja rany,słyszeli krzyk ich ofiary.Zaguszał myśli chciał się zabić,obraz wspomnień niewymazanych zostały i zabijały.Bozbawiały życia wiary.droga ciemna nikt jej nie zna,nikt nie słyszy szeptów i myślą że są bezpieczni,gubili prawdę zatapiali rany,wódka straciła smak,została gorzka prawda.Karcili się za przeszłość wylane grzechy w spowiedzi,prawda że kiedyś zginiemy.Wciąż sie oszukiwali,sprzeciwiali nie słuchali byli zbyt słabi,uciekali w pusty świat.Zostali kiedyś zabici przez nienawiźć,niemy śmiech budził w nas strach,arytmia przyśpisza bicie wszystkie światła gasły.Krzyk tak nagle strach zabijał,w naszych oczach łzy niewypowiedziane emocje,puste drżenie rąk nieświadome w modlitwach krzyczą,w prawdzie nieczyste sumienie.