Witaam ; >
Po rzednia część w poprzedniej notce ; ]
Część 4
zapraszam ; >
"Spotkajmy się jutro o 14:00 w parku, co Ty na to? Tomek."
Tomek? Aaaaaa, ten Tomek!
Chwilę zastanawiałam się, czy się zgodzić. Hmm... A co ja właściwie o nim wiem?, zastanawiałam się. Właściwie... to nic.
Długo nie musiałam czekać na kolejnego sms'a, tylko że nie od Tomka, a od Marleny.
"Ciuluu! Gdzie mój klucz! Czekam i marznę! Bartek już poszedł, czekaaaaam, nooo!"
O cholera... Mam jej klucz! Zapomniałam!
Szybko wybiegłam z domu, zostawiając kartkę z informacją dla mamy. Chociaż... Po co? No nic. Wolę nie mieć szlabanu.
Daleko nie mieszkałam, tylko... No... Musiałam przejść przez park. Za dnia jest super, ale w nocy... trochę mnie przeraża.
Gdy tylko stanęłam przy pierwszym drzewie zaczęły mnie nachodzić obawy.
Może lepiej nie iść? Nie! naganiałam się w myślach. Nie zrobię tego Marlenie. Pewnie marznie, w końcu ma tylko tą krótką czarną sukienkę.
Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam truchtać przez park. Jeeeeeszcze troochę, pomyślałam.
- Cześć.- powiedział Tomek, biegnąc koło mnie.
- Kurde, no! Przestraszyłeś mnie!- wrzasnęłam, zatrzymując się by odetchnąć.
- Już dobrze. Ej, uspokój się. Nie chciałem.- powiedział, stając obok.- Przepraszam.- szepnął.
Serce łomotało mi w klatce piersiowej, a ze strachu zaczęłam się trząść.
Tomek przytulił mnie mocno i okrył swoją ciepłą, czarną bluzą.
- Przepraszam.- szepnął jeszcze raz.
Chwilę tak staliśmy, aż w końcu przypomniałam sobie, dlaczego w ogóle wyszłam z domu. Marlena !!
- Tomek, słuchaj, naprawdę dziękuję za pociechę, zaraz po tym jak mnie wystraszyłeś, ale moja przyjaciółka czeka na mnie. Muszę iść.- powiedziałam, odsuwając się od niego lekko.
- Pójdę z tobą.- powiedział, patrząc na mnie. - Choć kawałek!- dodał widząc moją minę.
Zgodziłam się. W końcu, jak ktoś jeszcze miałby mnie straszyć to wolałabym mieć go przy sobie.
Szliśmy dość blisko siebie, przez co czułam się bezpieczna... Tylko dlaczego? Przecież go nie znam.
Nie dręczyłam się zbytnio tą myślą, bo właśnie zauważyłam Marlenę siedzącą na murku przed domem.
- Powinieneś już iść.- powiedziałam ściszonym głosem, popychając go lekko w przeciwny kierunek.
- Już?- zaśmiał się krótko i przytulił mnie na pożegnanie.- Czekam na ławce o 14.- powiedział i poszedł.
Uśmiechnęłam się tylko i pobiegłam do Marleny.
CDN.