Nadal dryfuje.
Kiedy wspominam o nim przy innych ludziach mówię spokojnie, jakbym wspominała o człowieku, który nadal jest wśród nas. Jednak gdy jestem sama bywa różnie.
Jutro wracam do Szczecina.
Wpadnę w wir zajęć, nauki, powoli będę realizowała swoje postanowienie noworoczne. Muszę dać sobie czas i muszę też wziąc się w garść.
Byłam dzisiaj u cioci. Uwielbiam jego pokój. Spędziłam tam połowę swojego dzieciństwa. Pełno tam mang, gier, filmów, książek. To on zaraził mnie miłością do horrorów, do S. Kinga. Pobawiłam się z kociakiem, którego niedawno przygarnął do domu. Wzięłam jego bluzę, w której robiłam mu zdjęcia, gdy byliśmy w Wojcieszynie. Dostałam zdjęcie, na którym jest uśmiechnięty.
Cieszę się, że mam tyle miłych wspomnień. Dzięki nim nadal będzie żył w moim sercu. I jakoś to będzie.
A co do Charliego - mam nadzieję, że jakoś tam się trzyma. ostatnie tygodnie były zwariowane - święta w Nowogardzie, powrót do Szczecina i kolejne parę dni w Nowogardzie. Co prawda ten tam na zdjęciu dostał zapas jedzonka, ale jednak to nie to samo. Prawda, Charlie? <3