no to wrócióam.
co prawda wczoraj, ale jakoś nie miałam ochoty na dodanie zdjęcia.
sory za takie, ale te z wyjazdu nie są jeszcze zgrane.
kurde.chce tam wracac. ! tam było tak cudownie. robi się co chce, nie mysli sie o problemach...
najchętniej opisałabym wam wszystko. ale nie umiem. tego wszystkiego nie można opisac. !
nurkowanie. ta woda. rybki. wraki. mureny.
co prawda, te wraki nie były takie super.
bo prawde mówiąc, to wpływajac do środka, przechodziły mnie dreszcze.
bo gdy tylko sobie pomyslałam, że zginęli tu ludze, a na dnie zostały ich dusze, to mnie ciarki przechodziły.
co tam, że gdyby nie mój tatuś, to bym została na dnie.
bo Olivce na 30-stu metrach zrobiło się czarno przed oczyma. w głowe mi sie zaczęło kręcić i ....
zresztą co wam będe opowiadała. Ci co mi źle życzyli to problem.
bo wróciłam. cała i zdrowa. ale nie opalona, nic mnie kurde nie wzięło.
hehe nie ma to jak wybrac się na tygodniowy rejs stateczkiem z chorobą morską ; p
ale było ok. tylko teraz ciężko. siedzę na krześle i zaraz spadnę. nadal czuje te fale.
w głowie mi się chwieje. niestety musiałam przeżywać okropne bóle ucha, głowy oraz brzucha ! ale jest ok.
ajjj "zakochałam sie" ! w naszym kucharzu ! ; p ten jego uśmiech i dołeczki w policzkach. taki piękny !
eii. 2pac żyje ! typowo taki sam ! może na jakimś zdjęciu bedzie to wam go dodam. ;)
noo dobra.dobra koniec tego opowiadania. ; p
no to narazie ! ; )
najprawdopodobniej za miesiąc się wyprowadzam !