Życie jest jak muzyka, niekonczący się rytm, melodia codzienności zmieniająca swe metrum, skacząca na odległości ogromnych interwałów, odbijająca sę echem o ściany tego świata. Bo coś w tym jest, że kazdy jej łaknie, tak jak łaknie życia. Ona sama jest życiem, tchnieniem. Każdy ma swoją własną melodię, swój własny utwór, swoją symfonię, którą tworzy kazdego dnia w każdej sekundzie. Czasem jest to adagio a nawet lento, czasem vivo, zwykle moderato. Jak ckliwa elegia roztacza się wokół nas kreując rzeczywistość. Każdy widzi świat na swój sposób. Każdy też go na swój sposób słyszy. Jest taki jak chcemy żeby zabrzmiał. Motywy naszej melodii wracaja do nas echem niejednokrotnie. Muzyka lubi się powtarzać, mieć charakterystyczny motyw i tylko od nas samych zależy jak będzie on brzmiał. Lecz najpiękniejszą melodią na świecie jest bicie serca. To od niego zaczyna się nasz utwór, to ono daje nam bazę, jest naszym kluczem wiolinowym, nadaje rytm, nadaje sens. I chociaż świat krzyczy, chociaż nasze nuty przeplatają się z nutami innych ludzi, to mimo tego nie stawiamy kreski. To jeszcze nie koniec naszej symfonii...