Depresja dzień 3... 4... a może 5.
Już nie liczę. Nie mam siły by żyć a szczególnie by liczyć takie pierdoły.
Nie chce Ci się nic. Jeść, pić, wychodzić na dwórz, siedzieć w necie, uśmiechać, żyć..
Nie masz siły na nic. Całymi dniami opierdzielasz się, sziedzisz zamknięta w pokoju i wpatrujesz się w okno. Cały dzień myślisz. O czym ? Orzeczach, które jeszcze bardziej Cię dobijają.
Myślisz o siostrze, która ma talent do rysowania. Świetnie śpiewa,a Ty?
A Ty jesteś nikim. Umiesz całe gówno. Zero jakich kolwiek talentów.
Myślisz o byłej przyjaciółce, która pamięta o Tobie tylko wtedy kiedy nie ma z kim jechać na zabawę. Myślisz sobie jak to jest, że ona ma wszystko czego chce zanim jeszcze o tym pomyśli, a ty musisz stawać na uszach, żeby jakoś związać koniec z końcem. Ona ma wszystko a inni nie mają nic.
Ty szanujesz każdy gorosz a dla Niej kolejna rzecz to " zabawka"
jak sama określa.
Myślisz jak każda Twoja próba zrobienia czegokolwiek kończy się fiaskiem.
Co byś nie zrobiłą to i tak jest do dupy.
" Znasz pewnie to uczucie,
kiedy za dobre intencje i za pomoc
dostajesz kopa w dupę "
Oh jakie to prawdziwe.!
Coraz bardziej utwierdzasz się w przekonaniu, że jesteś beznadziejna. Depresja coraz bardziej i bardziej bierze nad Tobą górę. Ogarnia Cię całą. Nie możesz już od Niej uciec.
Jesteś jej własnością.