jakiś taki dziwny nieogar...
mam takie mieszane uczucia, że to się w bani nie mieści...
Mam dość, mam dość tego, co się teraz dzieje w mojej głowie. Potrzebuje kogoś, kto zna całą historię i potrafiłby mi doradzić, ale już nie ma kogoś takiego.
Zawsze miałam Adę, mogłam jej się wyżalić, bo zawsze wiedziała co zrobić, co powiedzieć, żeby znów było dobrze, żeby znów wszystko nabrało sensu, ale tego już nie ma. W sumie i trochę przez naszą dumę to się zjebało, ale chyba nie da sie już tego naprawić. Przynajmniej mam takie odczucie.
Mam ochotę usiąść i się rozryczeć jak małe dziecko i mieć kogoś obok, kogoś kto to wszystko zrozumie i nie będzie mnie miał za ostatnią kretynkę, kogoś komu mogę zaufać, kogoś komu nie jestem obojętna...