Nie ma to jak mieć ponad trzy tygodnie wolnego, z czego dwa spędzić w stanie umierającym z choróbskiem. Ale najgorsze za mną, antybiotyk postawił mnie na nogi.
A w piątek bajlando z moimi mordkami kochanymi <3
Nie ma przypadków. Po to zostawiłam chłopa, żeby pojechać do Krakowa, tam ustalić wyjazd na Mazury i właśnie tam poznać najlepszą ekipę na świecie.
Wracam do życia, biorę się za projekty. W końcu złocisze na wakacje same się nie uzbierają ;)