Niektórzy chcieliby, żeby wszystko robiło się samo.
Niestety nic, bez wkładu własnego, jakim jest zaangażowanie w tej sytuacji, nie będzie istniało 'zawsze'.
Zaczynam widzieć pewne analogie.
I chyba mam pecha do takich charakterów.
Albo to ze mną jest coś nie tak.
Może czas na konkretne decyzje?
Zmiany?
Tylko co zrobić ze strachem przed tym, że będę ich żałować?
Mimo wszsytko... powoli dojrzewam do tego, by pewne rzeczy nazwać po imieniu.
Wreszcie.
Tak chyba trzeba.