Kiedys tam z Boszkowa...
......Nie spała całą noc, czekając, kiedy zadzwoni;
Musiało coś się stać, przecież tak nigdy nie robił.
Gdy telefon się odezwał, była pełna nadziei,
Choć za chwilę całe życie miało w koszmar się zmienić.
To był wyścig! Chciał zarobić parę groszy;
Chciał ją jakoś zaskoczyć, a teraz nie będzie chodził.
Dawał z siebie wszystko, ale jednak coś nie wyszło;
Rozpieprzył siebie, motor i nadzieję na przyszłość.
Pod szpitalem stali inni - te najbliższe młode wilki...
Skowyt silników oddawał hołd temu,
Co w wyścigu stracił wolność!
On nie umarł jeszcze - chociaż dziś zmarła jego młodość!
Myślał, że odejdzie; jednak ona została:
Najwierniejsza partnerka z ich wilczego stada.
Nie zawyła w miłości, milczała też w cierpieniu:
Młode wilki zawsze razem będą iść ku przeznaczeniu!
:((