O trzeciej nad ranem krew płynie w żyłach wolniej niż zwykle, a sen jest wyjątkowo głęboki.
Dusza jest wówczas albo pogrążona w błogosławionej nieświadomości, albo miota się rozpaczliwie, rozglądając się z przerażeniem wokół siebie.
Nie istnieją żadne stany pośrednie.
O trzeciej nad ranem świat, ta stara dziwka, nie ma na twarzy makijażu i widać, że brakuje mu nosa i jednego oka.
Wesołość staje się płytka i krucha, jak w zamku Poego otoczonym przez Czerwoną Śmierć.
Nie ma grozy, bo zniszczyła ją nuda, a miłość jest tylko snem.