seventeen.

To zdjęcie to mistrzostwo świata.

Rogowo 2012 to mistrzostwo świata.

Było tak cudownie, na pewno to zapamiętam. Było tak cudownie, że nawet Paula napisała dłuższą notkę, a ja chyba po prostu nie potrafię. W tym celu musiałabym opisać wszystko, każdą chwilę, każdą rozmowę, rozkminę, opowieść, każdy wybuch śmiechu....

Oj tak, wciąż doskonale pamietam tę noc, kiedy to grając w chińczyka opanował nas taki atak śmiechu, że nie mogliśmy przestać przez kilka dobrych minut. Zaledwie dwie osoby na siedem miały w ogóle pojęcie z czego się śmieliśmy.

O, albo to, jak dwie osoby, których w życiu bym o to nie podejrzewała, wkręciły wszystkich, dosłownie wszystkich w to, że w ich pokoju jest kupa.

Ślub zombie, uciekająca panna młoda, oblewanie się wodąi sypanie piaskiem, wylegiwanie na plaży, każdy ambicjonalnie traktowany konkurs, wycieczka do Heide, nasza przeboska (czuć ironię?) wychowawczyni, dziwne akcje (na zdjęciu powyżej efekt pomysłu -
ej, a narysujmy sobie coś na czołach, zeby nikt inny nie wiedział, o co chodzi i udawajmy, że my też nie wiemy!")... <3

Nic, dosłownie nic nie było tak, jak to zaplanowałam, ale nie mogę narzekać, bo los napisał dla nas najlepszy z możliwych scenariuszy.