Ktoś kiedyś powiedział, że czas to tylko fałszywy wyznacznik tego, co od czasu niezależne. Szkoda, że my, ludzie, jesteśmy od czasu tak bardzo uzależnieni. Bo.. świat nie będzie na nas czekał, życie mamy jedno i trzeba je przeżyć nie kiedy chcemy, tylko wtedy, kiedy jesteśmy do tego poniekąd zmuszeni. I tak naprawdę, jednyne co możemy zrobić, to postarać się, by to życie; ten nasz czas wykorzystać jak najlepiej. Dla jednych tydzień, to cholernie dużo, bo oczekując czegoś, co pozwoli im zacząć na nowo. Przed nimi coś, co da im nową szansę. Inni zrobiliby wszystko, zeby ten tydzien trwał jak najdłuzej. Mimo, ze nie widzę Cię codziennie, to mam swiadomosc, ze pare minut pociągiem i będę u Ciebie. I.. możemy iść na spacer. Możemy pogadać w cztery oczy. Bo telefon, to wbrew pozorom, nie to samo. I.. aż wierzyć się nie chce, że za tydzień już tu Ciebie nie będzie... Dlaczego nawiązuje do tego czasu? Bo pewnie wiele osób by zaprzeczyło; mówiło 'ile Go znasz, że nazywasz Go przyjacielem'. Może i nie długo, ale wystarczająco, by stwierdzić, że wiem, że (o ile już nim nie jesteś) na pewno się z czasem nim staniesz. Bo kiedy rozmowy ciągną się godzinami, tematy się nie kończą i poglądy są podobne, to trzeba naprawdę dużo spieprzyć, by dana relacja nie przerodziła się w przyjaźń. Zaufanie i poterzeba kontaku z drugą osobą. Czego więcej trzeba? Może brzmi tandetnie i banalnie. Ale pewna kiedyś bliska mi osoba udowodniła, że rzeczy najprostsze są zawsze najważniejsze i dają najwięcj szczęścia.
Usłyszałam kiedyś od Ciebie, że 'nie można ciągle uciekać' i tym jednym zdaniem otworzyłeś mi oczy. I mimo, że czasem nadal mam na to ochotę, teraz wiem, że to nic nie da. I za to Ci dziękuje. Jak również za wiele innych rzeczy. I Ty doskonale wiesz za co. Choć na tą chwile.. bardziej wypadałoby tu wstawić 'przepraszam' niż dziękuje. Cóż, jeden plus z całej tej sytuacji, przez którą jest mi cholernie głupio - człowiek jednak chociaż tyle ma w sobie mądrego, że uczy się na błędach. ;)
Na tym świecie tylko przyjaźń jest cokolwiek warta.
"Nie chcę Cię spotkać spacerującego po kostce brukowej, przy dźwiękach skrzypiec. Ze spokojem w duszy i pewnego siebie. Z kalendarzem zapełnionym planami i kartką kredytową do pełnego konta. Wolę znaleźć Cię na łące podczas wiosennego deszczu. Z zaskoczonym spojrzeniem i chwilą zwątpienia. W ręku z wiankiem plecionym z koniczyny. I nazwać szczęściem. Bo szczęściem jest zachwycić się drobiazgiem."
Chciałam napisać ładnie i jakoś tak do rzeczy, a wyszło tylko takie o.. poplątane, POLEPIONE i niepoukładane coś.
Ale, kurczę, damy radę mimo wszystko, prawda? :)
- mała.