Proszę Cię zapomnijmy wczoraj, nie myśląc o tym co będzie jutro
Najwyższa pora odnaleźć siebie i wylecieć ponad, bo żyjemy krótko
I mówiąc trudno, gdy badasz grunt, znaleźć drogę, która trafia w punkt
I nie bądź zły, że o tym zgadam znów, bo czuję to kiedy spadam w dół
W głowie szum, w sercu lód, też czujesz chłód
Zimny próg i zimne myśli, świat u stóp bez sukni błyszczy
Błyszczy z ust, zmywasz tusz, wszystko staje się nagle przykre
W ręku szlug, dym do płuc wdychasz i czujesz się tak jak zwykle
Ziemia nie jest najlepszym miejscem, lecz właśnie na niej tu musimy żyć
Każdy z nas pewnie pragnie więcej, choć w tym kierunku nie robimy nic
I po co patrzysz na ręce innym, jeżeli twoje nie są czyste dziś
Nie oceniaj mnie, nie jestem winna,
Mówisz kocham, udając coś
W oczach nie widać już tego wcale
I to twój chyba największy błąd, bo idziesz dalej i jemu zaufałaś
Słowa teraz już tracą wartość, jak produkt, co leży na półce w sklepie
I nie wiem sama już chyba co jest prawdą, nie mów mi kurwa, że tak jest lepiej
Pieprzę to, to chyba złudne, bo wirtualnie nie będę żyć
Nie wczuwam się w te gadki na skejpie, a mejl od Ciebie to nie jest list
Esemesy nie dają uczuć, to tylko zwykły cyfrowy tekst
Pisany T9, ze słownikiem, wyraźnie jest korygowana treść
Ludzie bez twarzy, wyrażają uczucia znikąd
Bo chyba teraz już ich mimiką, rządzi ten świat emotikon
Usta dziewczyn to nie jest gwiazdka, nawias kojarzę z matematyką
I na co liczą Ci ludzie z miasta, że będę klaskać i siedzieć cicho
Stop!
Koniec z tym, cyfrowa miłość, cyfrowy świat
Jeżeli liczby są teraz wszystkim to zrób rachunek zysków i strat
Błysków i wad, co mówią więcej niż wybory miss
To spory problem i spory obłęd,
Jak mam ufać i słuchać ludzi, czy ktoś tu szczere intencje ma
Ich dusza gubi się coraz częściej, a konsekwencję poniosę ja
Każda łza, wypływa z oczu nie po to żeby nawilżyć twarz
Spływa nisko, ty weź to poczuj, na pewno nie raz to znałeś, znasz
Czas, nie uznaje zwrotów, a reklamacje ma głęboko gdzieś
Chodź dobrze wie to, że chciałbyś zwrócić cały stres no i sterty łez
Człowiek uczy się całe życie, ale to jest chyba za krótka lekcja
Nauczyciel surowy świat, niedający tu drugich terminów
Jeden czas, jeden test, wszystko zależy od kilku minut
Chciałbyś zdać, próbujesz ściągać, ale jego oczy znowu widzą to
I chyba twoja obecna forma pozwala Ci tylko zniknąć, co
Uciec stąd, zostawiając za sobą ból
Podnieść wzrok, jeden krok do tyłu powoli Cię ściąga w dół
Złam na pół te dawne myśli, a głosy ludzi wyraźnie ścisz
Nie obchodzi mnie zdanie wszystkich, bo potrzebuję czegoś więcej
Więc jeśli czujesz to jak ja, chodź razem ze mną, szkoda dnia
To chyba najtrudniejsza gra, bo słowa dziś sięgają dna
Nie pytaj mnie o wartość słów, dbaj o ich wartość kiedy z ust
Wypływa zdanie, które znów, może zmienić każdy twój ruch