fotka, świeża bo robiona w środę :]
minął miesiąc a ja mam już serdecznie dość... cały czas tylko nauka, nauka i nauka. można zwariować. i czuję się cały czas taka tępa, tak jakby wszyscy umieli więcej niż ja. oni tam całe dnie spędzają nad zeszytami.! i gdzie tu to zarąbiste licealne życie? gdzie tu ten najwspanialszy okres w życiu??? stwierdziałm że chyba zbyt ambitnie wybrałam tą szkołę. trzeba było iść do jakiegoś gorszego liceum, może tam bym miała trochę więcej luzu...
no i jeszcze oczywiście muszą być jakieś problemy uczuciowe.
kurczę, cały czas nie mogę przestać o nim myśleć. śnił mi się już kilka razy. codziennie jak idę na tramwaj bądź wracam ze szkoły i patrzę na te miejsca gdzie stały rusztowania i gdzie pracowali to wypatruję go z nadzieją że może jeszcze zobaczę go, chociaż jeden raz... i jak pomyślę sobie że już pewnie nigdy nie spojrzę głęboko w jego niebieskie oczy, nie uścisnę jego silnej dłoni, nie zobaczę z bliska jego cudownego, umięśnionego ciałka, nie dostanę od niego wymaginowanego buziaka, nie usłyszę sprośnych żartów ani jak fałszuje to mi się ryczeć chce po prostu. bo z nim zawsze było tak wesoło, dzięki niemu śmiałam się i miałam lepszy humor. a teraz wszystko się skończyło. bloki ocieplone, rusztowania zwinięte, śmieci zmiecione. koniec tego dobrego.
ale jakoś kurde, muszę sobie poradzić, innego wyjścia nie ma. a depresja raczej nie wchodzi w grę.
już jutro happysad! nareszcie jakaś pozytywna rzecz ;] wreszcie usłyszę Kubusia! xD a niech mi tylko spróbuje nie zaśpiewać "łydki"... :p
będzie ok, tylko nie można się poddawać...