Moje nowe miejsce pracy. Boże, jaka jestem szczęśliwa! Zawsze marzyłam o pracy na lotnisku, co prawda chciałam pracować na wieży kontroli lotów, ale stanowisko agenta Check-In też mnie jak najbardziej zadowala. Myślałam, że będę musiała czekać aż podejmę decyzję, ale przyjęli mnie od razu. Rozmowę kwalifikacyjną miałam na skype, więc było ciekawie. Młoda babka ze mną rozmawiała i była naprawdę miła i bardzo w porządku. Na początku kwietnia podpisuję umowę i potem czekają mnie szkolenia i praca. Ale jestem podekscytowana! Nie sądziłam, że tak łatwo pójdzie. Ogólnie myślałam, że już się do mnie nie odezwą, bo zgłaszałam się do nich 2 tygodnie temu a tu wczoraj niespodzianka! Koleś do mnie zadzwonił i zapytał czy nadal jestem zainteresowana. Lepiej być nie mogło!
Byłam rano na 11:10 u lekarza. Przepisała mi znowu 2 opakowania żelaza, żeby unormować wszystko i dała skierowanie na badanie moczu. Zaraz muszę iść do apteki, żeby wykupić mamie leki. No i na 15:30 idę do fryzjera robić grzywkę. Mama, babcia i przyjaciółka mówią, że nie będzie mi pasować, ale ja uważam, że jak nie spróbuję to się nie dowiem. A może akurat będzie mi pasować. Chcę w końcu coś zmienić z tymi włosami a nie ciągle tak samo je ścinam. Jutro jadę do Iławy do mojego Bartka, bo już mi tęskno. Kendi pewnie znowu urosła. Szkoda tylko, że Martyś jest w Poznaniu, bo tęsknię za nią. Ale najważniejsze, że zobaczę się z Bartkiem. Jeszcze nie wiem co na to mama, ale mam to gdzieś.
"Nie rezygnuj z marzeń, nigdy nie wiesz kiedy okażą się potrzebne"