Zauważyłam, że piszę notki systemem pustych panienek z dziubkami na każdym zdjęciu. Głupio mi teraz. Ja: Rozczochrana, w pociętej koszulce The Rolling Stones, dla siebie w domu-wolno mi, a co. BEZ DZIUBKA. Ale kłamie, bo nieaktualne, teraz mam prostą grzywkę i wyglądam jak 13stka. W ogóle o czym ja piszę? Po co to komu. Z całego serduszka polecam książke Punkhead Piotra Sendera, dobry chłopak jest.
Słowotok.
Renfri milczała przez czas jakiś, bawiąc sie sznurem perel trzykrotnie okreconym wokół ksztaltnej szyi, figlarnie wpadającym pomiedzy dwie zgrabne pólkule widoczne w rozcieciu kaftanika.
- Geralt - powiedziała. - Czy Stregobor prosił cię, abyś mnie zabił?
- Tak. Uwazał, że to bedzie mniejszym złem.
- Czy mogę przyjać, że mu odmówileś tak jak mnie?
- Możesz.
- Dlaczego?
- Bo nie wierzę w mniejsze zło.
Renfri usmiechneła sie lekko, po czym usta skrzywił jej grymas, bardzo nieładny w żółtym swietle świecy.
- Nie wierzysz, powiadasz. Widzisz, masz rację, ale tylko częściowo. Istnieje tylko Zło i Wieksze Zło, a za nimi oboma, w cieniu, stoi Bardzo Wielkie Zło. Bardzo Wielkie Zło, Geralt, to takie, którego nawet wyobrazić sobie nie mozesz, choćbyś myslał, że nic już nie moze cię zaskoczyć. I widzisz, Geralt, niekiedy bywa tak, ze Bardzo Wielkie Zło chwyci cię za gardło i powie: "Wybieraj, bratku, albo ja, albo tamto, trochę mniejsze".
- Czy mogę wiedzieć, do czego zmierzasz?
- Do niczego. Wypilam trochę i filozofuję, szukam prawd ogólnych...