Piszę do was z samego rana bo...
Wchodzę na wagę i... równe 106,7 kg!
NIE MA 10 KG.
Jak się z tym czuję? Cudownie, wspaniale, fenomenalnie, fantastycznie... ale ciagle mi mało, ciągle pragnę więcej! :))) Osiągnęłam już 2/3 sukcesu i do pierwszego celu dzieli mnie tylko 6,7 kg! Skoro mogłam zrzucić 10, to zrzucę i 6, a nawet i więcej! Nie poddajemy się kochani, walczymy dalej, do wakacji coraz bliżej, a po drodze jeszcze weekend majowy i niejeden słoneczny dzień, chyba nie będziemy siedzieć w domu, albo wychodzić w długich spodniach i bluzach, bo będziemy się wstydzić ciała? NIE, nie będziemy :)) Ale nie poddawajcie się zbyt łatwo. Zawaliłaś jeden dzień? dwa? nie ćwiczyłaś? waga nie rusza? nie nie szkodzi. Organizmu nie zaprogramujesz na -1 kg dziennie :)) nie jesteś gruba od wczoraj, więc jutro nagle chuda nie będziesz. Trzeba na to zapracować.
Dalej lecę na diecie dukana, jest cudownie, przystosowałam się, chudnę (jak widać), nie mam żadnych zastrzeżeń, czuję się doskonale, nie mam zawrotów głowy, mam siłę tylko... minimalna skaza białkowa daje popalić, no cóż, cierp ciało jak się chciało :))) za -6,7 kg dodaję nową fotkę, ciekawa jestem, czy będzie widać efekty z tym zdjęciem ze stycznia. Podobno widać po mnie, że schudłam. Radość!