"Jak pięknie jest rano, gdy jeszcze nie wszystko się stało, i wszystko może się stać, tylko brać..."
***
Czegoś takiego jeszcze w życiu nie przeżyłam. Ale jak mogłam skoro do tej pory byłam dzieckiem. Mentalnym nastolatkiem. Rzeczy dorosłe dopiero teraz zaczynają się. Mieliśmy być siła, wspólnym ramieniem. Uczymy się się po omacku tego co nas dotyka. Los kolejny raz dał cholerną lekcje życiową. Nawet nie umiem się odnieść do niej. Nie umiem wywnioskować co miało to nas nauczyć. Że ludzie nas nienawidzą i czekają kiedy podłożyć nam kłody pod nogi? 9 dni do końca tego dziwnego roku, a ja czuję, że nie zostało nic zamknięte. To były wielkie decyzje, wielkie problemy i wielkie próby losu. Tym razem poszkodowana nie jestem ja, czy On. Poturbowało nas oboje. Nasza siła którą wzajemnie byliśmy opadła. Pustka. Choć próbowałam zkosztować nowych smaków świata, stwierdziłam, że wole swoje staro polskie jedzenie, te które znam. Cholerny wrzesień. Cholerny 20 września... 2016 roku zmienił moje życie doszczętnie, kiedy zabrakło wśród nas tej jednej osoby. 2019 nie byl lepszy ... Pieprzone koło. A wtedy wydawało mi się, że byłam wrakiem. Ale miałam Jego. Dziś.... Dziś marze o spokoju. Żeby to wszystko znikło. Żeby nie lały się łzy z Jego oczu, żeby przestał kłamać jak bardzo silny jest i jak bardzo tego chce...
Zaczynaliśmy rok wielkimi planami wesela. Sama radość...
Skończyliśmy wielkim smutkiem, ze szkłem w sercach ...