Moje nogi. Bo nogi najlepsze są na stan nijaki.
Byłam wczoraj na imprezie. Całą noc. Wrociłam nad ranem.
Umieram. Ale kogo to obchodzi.
Sąsiadke która głownie utrzymuje się z kasy którą jej płace.
Za mój grzeczny wizerunek?
Nie sądze.
Rodzicow zastepczych ktorzy ostatnio do mnie dzwonili.
Tydzien temu?
Chyba tez nie.
Czasem zastanawiam się jak by wygładało moje życie.
Gdybym miala prawdziwa rodzine. Zreszta nie wazne.
Ide do gelerii. Kupie sobie cos. I poprawie humor.