Chyba już nie łudzę się miłością z książek, opowieści, bajek czy komedii romantycznych.
Nie istnieją dla mnie motyle w brzuchu iskierki w oczach.
Teraz już wiem, że nigdy nie ma tak, że każdy dzień jest idealnie piękny jak wycięty z najcudowniejszej sceny filmowej czy bajki o kopciuszku. Nie wierzę we wspolne stanie w deszczu i wyznawanie sobie najpiękniejszych uczuć. W codzienne słodkości i komplementy na potęgę też już nie wierzę. Nie wierzę, że mogłoby być idealnie bezbłędnie, bez potknięć. Nie wierzę, że istnieje taka miłośc bez łez, bez awantur i kłótni na noże.
Wiem natomiast, że czasami jednak ta piękna, prawdziwa miłość wyciska ze mnie litry łez, powoduje bóle głowy, chęć zniknięcia na chwile gdziekolwiek byleby tylko nie być w tym miejscu w tym czasie.
To chyba ta miłość której wcale nie chce, ale nie potrafię jej zostawić, to ta miłość która przeprasza i obiecuje się poprawić, lecz wcale tego nie robi. Miłość, która obiecuje zmiany, szczęście, codziennie wspólne śniadania i noce. Miłość która nigdy nie będzie idealna. Jest moja, pokazała mi jak kochać, albo i nie, pokazała mi jak może wyglądać pełen szczęśliwy dzień, a jak może wyglądać jej brak. To miłość z którą przetrwałam wszystko wojny i burze, ucieczki i powroty, przeprowadzki i wyprowadzki, łzy i śmiech, to ona jest prawdziwa i to ją chce. Nie prawdą jest, że kto miłości nie zna ten żyje szczęśliwy. Czasami trzeba trochę zobojętnieć, uzbroić się psychicznie przeciwko zbyt silnym uczuciom. Nic ani nikt nie zniszczy miłości tyle razy to udowodniła, dlaczego więc sami jesteśmy jej największymi wrogami ?
Jak długo będzie trwała ta walka?
Komentowanie zdjęcia zostało wyłączone
przez użytkownika xizax.