Stoję w miejscu. Nie potrafję ruszyć do przodu. Nie umiem wstać, nie umiej już normalnie żyć. Normalnie funfcjonować. Zniszczyłeś mnie. Doszczętnie wypaliłeś we mnie wszytsko. Obiecywałeś, przysięgałeś, że będziesz zawsze, że tylko na Tobie mogę polegać, na Ciebie liczyć. Więc gdzoe jesteś? Gdzie podział się ten zapał, to zaangażowanie w nas? Wszstko prsyło. Nie zdajesz sobie sprawy w jakim stanie jest moje życie. Juz nie pytasz co u mnie, jak sobie radzę. Tylko to do tej pory jeszcze jakoś trzymało mnie przy zyciu. Odzywczaiłam się od Twojej obecności. Od tego, że już nic dla Ciebie nie znaczę, nie potrafię się odzwyczaić..