CO JA DODAJE.
I'm incredibly resistant to this fucking world.
No tego, moje patyczki dolne.
Dziwny tydzień.
Jeszcze się nie skończył, no właśnie.
Siedzę i myślę, jak mam sie ogarnąć jutro.
Forum Młodzieży, w PKiN. No. I 12 godzin zapierdolu.
Cudownie.
Po zebranku, bardzo przyjemnie.
Jak narazie, nieźle.
Jedna uwaga, dwa spóźnienia.
Może zdam.
Patt wypierdzielili na Zgody, same baby,
jeszcze takie, które za spojrzenie grożą wpierdolem.
No to sobie długo tam nie pobaluje.
Dzisiaj psy u nas. Zioło w cycki kurwa.
Z Radkiem w sumie jako jedyni ich uniknęliśmy.
Jakiś koncert dziś, z którego pamiętam jedynie,
że gitarzysta prowadzący, fatalnie zagrał solówkę.
Uszy więdły. Przebolałam.
No i... powoli wracamy do normy.
Czuję już skutki po kieszeniach,
po własnych wymysłach.
Ale ciągne to dalej, byleby to rozkręcić.
Później już tylko zyski.
Mamy głowy do takich interesów.
"The dreams in which I'm dying
Are the best I've ever had
I find it hard to tell you
I find it hard to take
When people run in circles
It's a very mad world."