Skaczę sobię.
Ten chujowy poprzedni wpisik był 19,
soł mamy 20.
No a dzisiaj osiemnasty.
Łał. Juz połowa września.
Szybko zleciało.
Jak narazie na połowie zajęć byłam.
Jest dobrze, będzie lepiej.
Genialny plan Pandy, dwudniowy odlot.
Hah. Coś mi się kurwa wydaje,
że to i tak pójdzie w pizdu.
Przerąbane.
Jadę sobie zaraz po vansy.
Forever alone, nikomu się nie chciało ze mną pofatygować na Wolę,
więc zabieram Kaśkę.
W sumie, następne dwa dni luzik.
Czwartek próba, tak tak.
W piątek gimnazjada.
W weekendzik wolny haus. Naajs.
A w poniedziałek zebranie, horror.
Dlatego Forum Młodzieży 28-go
stoi pod wielkim znakiem zapytania.
Wszystko teraz, jest monotonne.
Jedziemy na tym samym wózku.
Jak ja wsypię ich, oni mnie.
Trzymamy sie razem, albo spadamy na dół.
"Krew płynie w żyłach, ja czasem zapominam
Weź mi przypomnij, bo mam efekt motyla
Nic się nie spinam, to jest amnezją chwila
Amnezja finezja, a lamus daje dyla"