Nie ogarniam w ogóle, co się dzieje. Jest tyle czasu, tyle rzeczy do zrobienia, a mnie ciągle wydaje się, że się nie wyrobię, i że muszę zrobić wszystko na teraz. Nie mam pojęcia, od czego zacząć. Zaplanowałam sobie to cholerne kręcenie filmików (3 już mam, ale mi się nie podobają, nie wiem, może dzisiaj wrzucę, we'll see), jakieś zdjęcia (dużo pomysłów, bez motywacji do ich realizacji), jakaś sesja w plenerze by się w końcu przydała, daję sobie na to czas teraz, oprócz tego jakieś plenery ze znajomymi, spotkania z ludźmi, z którymi nie widziałam się przecież tak strasznie długo, wystawianie na Allegro, tuzin lekarzy do odwiedzenia, przerabianie ciuchów (aww, moje śliczne ćwieki zamówione, ciuchy przygotowane i aż cała się palę od tego zapału). Muszę to zrobić, zanim moje kochanie wróci z luksusów, bo wtedy na pewno nie znajdę zbyt dużo czasu na takie rzeczy. Nogi wchodzą mi do dupy i nie wiem, czy to przez pogodę, czy od łażenia. Dawno się tak nie obkupiłam za własne, zaoszczędzone pieniądze. Jutro znowu zakupy i jak pomyślę sobie o tych wszystkich ludziach w galerii rzucających się na wyprzedaże, to już mnie szlag trafia. Mam taki natłok myśli, że po prostu nie mogę sobie z tym poradzić, żeby to ogarnąć (dlatego bezsensownie wylewam to tutaj). I jedyne co mnie ratuje w te upalne wieczory w moim nowym, ślicznym "pokoiku księżniczki", to wiatrak i sterta książek.
Wyglądam na tym zdjęciu jak dziecko i strasznie mnie to frustruje, ale moje "nowe-stare" włosy i tak postarzyły mnie o milion lat, więc chyba już mogę zostać forever young.
______________________________________________________________________________________________
http://www.formspring.me/wolanka