Czy miłośc istnieje ? Coraz czesciej zadaje sobie to pytanie i coraz czesciej dochodze do wniosku
że chyba jednak istnieje ale nie u mnie i nie zawsze da sie ją rozróźnić od zwykłego zauroczenia inną osobą.
Patrząc do okoła na zakochane pary mysle sobie , boże jak im fajnie , dlaczego mnie to nie spotkało ?
Czemu musze isc w pojedynkę ? Może powinnam uczepić sie jednego pierwszego i powtarzać , że jest jedynym poprostu żeby nie być sama ? Chyba nie byłabym wstanie powiedzieć komus kogo nie daże uczuciem że "go kocham " patrząc na te "kobietki dorosłe" kiedy to po miesiącu odkrywają swoją najwiekszą miłość , są w sobie zakochani po uszy , świata po za sobą nie widzą na każdym kroku wyznają sobie miłość nastepnie po 3 tygodniach chłopak zostaje frajerem i zakochuje sie w nastepnym, sądze , że chyba lepiej być sinielką i czekać , bo tylko czas może mi pomóc . Nie chce tego co jest pod ręką , chce Ciebie , mojego , jedynego z którym kłótnie to cos co uwielbiamy robić bo robimy to razem . Może zbyt duzo wymagam ?.