Rozdział 9
- Co się stało? - pyta Miranda, zaniepokojona widokiem moich łez.
- Nic, wszystko jest w porządku. Miałam tylko okropny sen, nic więcej. - mówię, ocierając resztki łez z twarzy.
- Chcesz o tym porozmawiac? - znienacka pyta mój ukochany.
- To tylko sen, już nieważne. Nawet nie pamiętam o czym dokładnie był. - zapewniam go.
- To dobrze. Masz jeszcze ochotę gdziekolwiek wychodzić? Jesli chcesz możemy to przełozyć na inny dzień.
- Nic mi nie jest, naprawdę. Przepraszam Cię, musiałam po prostu zasnąć gdy na Ciebie czekałam. - mówię podchodząc do niego.
- Nic nie szkodzi. Jesteś pewna? - chce się upewnić Chris.
- Tak, daj mi tylko chwilkę, dobra? Muszę tylko poprawić makijaż. - nie czekając na odpowiedź, całuję go w policzek i kieruję się do łazienki.
- Nie ma sprawy. Zaczekam ile tylko zechcesz. - obiecuje odprowadzając mnie wzrokiem.
Gdy jestem już w łazience, spoglądam w lustro. Wyglądam nienajlepiej, to trzeba przyznać. Rozmazany makijaż, włosy w nieładzie i pomiętoszone ubranie. Pospiesznie obmywam twarz chłodną wodą, wycieram ją i zmywam pozostalości makijażu mleczkiem. Następnie, ponownie dzisiejszego wieczoru, maluję rzęsy i smaruję usta błyszczykiem. Niestety, włosy nie chcą mi sie układac, więc związuję je w niesfornego koka. Udaję się jeszcze na chwilę do mojego pokoju, w celu zmiany sweterka. Psikam się perfumami i tak przygotowana idę do salonu.
- Przepraszam, że tyle to trwało. Idziemy już? - pytam, siadając na kanapie obok Chrisa.
- Jasne, jesli tylko chcesz. A, i byłbym zapomniał. Miranda kazała Ci to przekazać. - podaje mi złożony na pół kawałek kartki.
- Dzięki, a gdzie ona jest? - pytam, biorąc przekazywany mi skrawek papieru.
- Ktoś do niej przyszedł i gdzieś poszła. Zresztą, wszystko powinno być napisane na kartce.
Odchodzę kilka kroków i rozkładam liścik od Mirandy. Informuje w nim, że wyszła do kina z jednym ze swoich kolegów i nie wie kiedy wróci. Życzy mi powodzenia i miłego wieczoru. Trochę mnie to dziwi, bo mogła mi poprostu wysłać smsa, ale nie zaprzątam sobie tym glowy i odkładam liścik na stolik. Nakładam trampki i płaszcz, biorę torebkę i wychodzimy z domu. Zamykam drzwi na klucz i wkładam go do torebki. Trzymając się za ręce idziemy w kierunku nieopodal zaparkowanego samochodu Chrisa. Czuję się jakby doświadczyła déjŕ vu, ale po chwili wypada mi to z pamięci. Wsiadamy do samochodu i jedziemy przez miasto. Pełna wątpliwosci mówię:
- Wiem, że to niespodzianka, ale gdzie tak dokładnie jedziemy?
- Do mnie do domu. Nie martw się, nie mam zamiaru Ci zrobić krzywdy. - mówi widząc moje przerażone spojrzenie.
- Przepraszam, to wszystko przez ten sen.
- Nie ma sprawy, rozumiem wszystko doskonale. O, już jesteśmy na miejscu. - mówi, gasząc silnik samochodu i wyjmując kluczyki ze stacyjki. Wysiadamy z auta i w milczenu idziemy w kierunku dużego, piętrowego domu. Chris mieszka z rodzicami i młodszym rodzeństwem, więc wszystkie moje watpliwości się ulatniają. Teraz już wiem, że nic mi nie grozi.
- Moi rodzice są w domu i bardzo chcą Cię poznać. Nie bój się, są świetni i napewno przyjmą Cię bardzo miło. - mówi Chris, gdy stajemy przed drzwiami.
- Skąd pomysł, że się boję? Już nie mogę się doczekac. - odpowiadam z szerokim uśmiechem na twarzy. W odpowiedzi całuje mnie namiętnie w usta, tak, że uginają się pode mną kolana. Po chwili, otwiera drzwi i zaprasza mnie do środka. Pomaga zdjąć mi płaszcz i prowadzi mnie do kuchni. Zauważam siedzącą przy stole kobietę, która na nasz widok podrywa się z krzesła i cała w skowronkach do nas podchodzi.
- Mamo, poznaj Sophie, moją dziewczynę. - dokonuje prezentacji Chris.
- Bardzo miło mi Cię wreszcie poznać, Sophie. Jestem Katherine. Chris bardzo dużo mi o Tobie opowiadał. - zwraca sie do mnie mama Chrisa i caluje mnie w policzek na powitanie.
- Mnie również jest bardzo milo panią poznać. - odpowiadam, uśmiechając się do niej serdecznie.
- Doskonale. Teraz na chwilę zostawię was samych, ale zaraz wracam. - wdzięcznym krokiem opuszcza kuchnię i zostajemy sami.
- Chyba już zdążyła Cię polubić. Dawno nie widzialem jej tak wesołej. - szepcze mi do ucha Chris.
- Naprawde tak myślisz? Ciesze się. Wydaje się być naprawdę miła kobietą. - odpowiadam całkiem szczerze.
- I taka jest. Trochę gorzej z ojcem.. - na te słowa zachmurza się i odchodzi kilka kroków ode mnie.
- Coś z nim nie tak? Jest chory? - pytam, chwytając go za rękę i obdarzając go pokrzepiajacym usmiechem.
- Nie, wszystko w porzadku. Czasem tylko zdarza mu się zbyt dużo wypić i potem robi awantury mnie i matce. Ale nie chcę o tym mówić, to trochę dla mnie trudne.
- Rozumiem, nawet nie wiesz jak bardzo. - mówię i ponownie przed moimi oczami staje obraz moich rodziców. Machinalnie ocieram łzy zbierające mi się w kącikach oczu.
Nagle do pomieszczenia ponownie wchodzi mama Chrisa, a wraz z nią wysoki i ubrany w garnitur mężczyzna. Zapewne jest to jej mąż. Oboje odwracamy się w ich kierunku, a ja nieśmialo się uśmiecham. Czuję, że będzie to trudniejsze niż przypuszczałam.