Rozdział 7
Punktualnie o godzinie czternastej usłyszałam dzwonek do drzwi. Podekscytowana pobiegłam otworzyć. Zobaczyłam Mirandę i natychmiast mocno ją do siebie przytuliłam.
- Nareszcie jesteś, już nie mogłam się doczekac kiedy wrócisz. Nawet sobie nie wyobrażasz jak tęskniłam.- powiedziałam biorąc od niej walizkę i wchodząc z nią do środka.
- I z wzajemnością, kochana. Musisz mi opowiedzieć wszystko, co działo się podczas mojej nieobecności.- puściła mi oczko i poszła w kierunku kuchni.
- Dobra, dobra. Ale narazie zapraszam Cię do stołu. Zrobiłam obiad specjalnie dla Ciebie. - mówię i zabieram się do nakładania spaghetti na talerze.
- Mmm.. pięknie pachnie. Jestem strasznie głodna.- odpowiada siadając do stołu.
Jemy w milczeniu, rozkoszując się smakiem ostro-kwaśnego sosu pomidorowego. Uwielbiam spaghetti. Chyba dlatego że jest jednym z niewielu dań które dobrze mi wychodzi. Tak naprawdę marna ze mnie kucharka, ale te danie akurat mam już wyćwiczone.
- No to opowiadaj. Co tam u Twojego przystojniaka? - zapytała unoszac znacząco brwi.
- Dobrze..a nawet bardzo dobrze. Całowaliśmy się..- powiedziałam i utkwiłam wzrok w talerzu.
- Ooo.. i jak było? - pyta, odrazu się ożywiając.
- Szczerze? Cudownie. Niesamowicie. Po prostu bosko. Ale to nie wszystko..- mówię i uśmiecham się na wspomnienie wczorajszego wieczoru.
- Proszę, tylko nie mów że z nim spałaś..- patrzy na mnie z uniesioną brwią, przygotowana na najgorsze.
- Nie, pewnie że nie. O jake rzeczy Ty mnie posądzasz?! Poprostu powiedział, że mnie kocha i tyle. - jak zwykle się rumienię.
- A co z Tobą? Czujesz coś do niego? - chce się dowiedzieć moja przyjaciólka.
- To chyba oczywiste. Gdyby tak nie było, nie pozwoliłabym na to, aby mnie pocalował. Czuję, że to właśnie ten. W jego towarzystwie wszystko jest inne, lepsze. Wiem, wiem..pewnie powiesz ze podejmuję zbyt pochopne decyzje, ale ja go kocham i chcę z nim być. - nie dopuszczam Mirandy do głosu, obawiając się że jej się to nie spodoba.
- Czy ja coś mówię? Skoro ty jesteś szczęśliwa, to ja też. Zasługujesz na to aby wreszcie kogoś znaleźć, a Chris wydaje się być nie tylko przystojny ale też inteligentny. - odpowiada uśmiechając się do mnie życzliwie.
- Masz rację. Wiedziałam, że na Tobie mogę zawsze polegac. Mówiłam Ci już jak bardzo Cię kocham? - śmieję się i mocno ją do siebie przytulam.
- Ja Ciebie też. Pamiętam, jesli będzie coś nie tak to śmiało wal do mnie. Zawsze jestem w stanie Cię wysłuchać. - zapewnia mnie Miranda.
- Wiem, dużo razy mi to powtarzałaś. Dziękuję.
- Dobra, dosyć tych czułości. Muszę iść się rozpakować. Poradzisz sobie sama ze zmywaniem? - pyta rozluźniając uścisk.
- Jasne, i tak nie mam nic do roboty. - mówię i zabieram się do mycia naczyń.
W tym czasie Miranda bierze walizkę i idzie do swojego pokoju. Po kwadransie kończę zmywanie i zerkam na telefon. Dwie wiadomości. Jedna to jakaś reklama a druga brzmi następująco: "Cześć kochanie ;* Masz jakieś plany na wieczór? Chris". Szybko odpisuję: "Hej ;* Nie, nie mam. Jakieś propozycje?". Po chwili otrzymuję odpowiedź: " Będę u Ciebie o 18, ok? Narazie nie mogę powiedzieć o co chodzi, bo to niespodzianka". Odpisuję tylko krótkie "okej" i odkładam telefon. Już nie mogę się doczekać aż znowu go zobaczę i poczuję smak jego ust. Zerkam na zegarek. Jest 16:30 więc zostalo mi niewiele czasu. Idę do swojego pokoju, w celu znalezienia jakiś ubrań. Decyduję się na czarne rurki i sweterek w paski. Biorę ubrania i idę pod prysznic. Następnie suszę włosy i lekko podkręcam je lokówką. Postanowiłam zbytnio się nie malowac, wystarczy mi tylko tusz do rzęs i lekki błyszczyk. Gdy jestem już prawie gotowa, idę do Mirandy, aby powiedzieć jej o moich planach na wieczór. Odpowiada uśmiechem i życzy mi powodzenia. Zniecierpliwiona udaję się do salonu, aby tam poczekać na przyjście Chrisa. Nagle słyszę pukanie do drzwi. Szybko poprawiam włosy, zerkam w lusterko i idę otworzyć. Czuję, że czeka mnie kolejny niesamowity wieczór.
kolejną część dodam gdy będzie minimum 15 'fajne' ;)