na wstępie chciałabym was bardzo, ale to bardzo przeprosić za moją kilkumiesięczną nieobecność.
wiem, że zawaliłam i pewnie dużo osób już zapomniało o tym blogu, ale postanowiłam coś dodać.
cierpię na brak weny, brak ochoty i brak czasu. ciągle tylko szkoła-dom-sen i tak wkólko.
jak narazie mam jeszcze kilka dni wolnego więc mam nadzieję że uda mi się napisać i dodać kilka części opowiadania.
jeszcze raz bardzo przepraszam. poniżej kolejna część opowiadania. poprzednie części w poprzednich notkach.
osobiście nie podoba mi się ale mam nadzieję że się że komuś przypadnie do gustu. zachęcam do komentowania ;)
Rozdział 5
Spędziliśmy wspołnie całe popołudnie i wieczór, pijąc ciepłe kakao i grzejąc się przy kominku. Przychodził do mnie codziennie, zawsze uśmiechnięty i chętny do rozmowy. Rozmawiało się nam naprawdę dobrze, zupełnie jakbyśmy znali się od lat. Dowiedziałam się o nim mnóstwa rzeczy, on o mnie także. Miałam nadzieję, że nie padnie pytanie o moich rodziców, lecz najwyraźniej się przeliczyłam.
- A co z Twoimi rodzicami? Wyjechali? - zapytał, uważnie wpatrując się w moją twarz.
- Tak, można powiedzieć że wyjechali. Wybacz, nie chcę o tym rozmawiać. - wymigałam sie od odpowiedzi. Nie chciałam mu jeszcze o nich opowiadać. Za krótko go znałam i nie wiedziałam jak zareaguje. Kiedyś przyjdzie na to czas.
- Dobra, nie nalegam. Jeśli zechcesz to sama mi kiedyś powiesz. - odpowiedział z autentyczną troską.
- Dziękuję.- powiedziałam kładąc mu rękę na ramieniu.
- Za co? - zapytał zdziwony.
- Tak poprostu. Za to że jesteś tu i dotrzymujesz mi towarzystwa. Za szczerość i zrozumienie. - odpowiadam patrząc mu głęboko w oczy.
Nie mówi nic, tylko kładzie mi ręce na ramionach i czule mnie przytula. Moje ciało reaguje na to dreszczem.
- Powiedz tylko slowo a przestanę. - szepcze mi prosto do ucha.
Nic nie mówię, tylko odwzajemniam uścisk. Trwamy tak przed kilka chwil, rozkoszując się ciepłem własych ciał. Nagle, Chris rozluśnia uścisk. Przybliża swoją dłoń do mojej rozgrzanej twarzy i delikatnie gładzi mnie po policzku. Cały czas patrzy mi prosto w oczy i uśmiecha się tym uśmiechem, który tak bardzo zdąrzyłam polubić i który mimowolnie wywołuje przyjemne motylki w moim brzuchu. Po chwili, czuję jego wargi na swoich. Odwzajemniam pocałunek i oddaję się błogiemu uczuciu. Jest mi przyjemnie jak nigdy. Chcę aby ta chwila trwała wiecznie. Nie wierzę, że to mówię ale chyba się zakochuję. Wiem, że to może za wcześnie i jeszcze nie znam go tak dobrze, ale coś mnie do niego przyciąga. Coś, czego nie da się racjonalnie wytłumaczyć. Czuję, że właśnie Chris może dać mi szczęście i nadać sens mojemu życiu. Rozumie mnie, jest wobec mnie szczery i nigdy nie pozwala żebym się smuciła. Jest wobec mnie opiekuńczy, mogę mu o wszytskim powiedzieć, bez obaw że mnie wyśmieje. Poprostu ideał. Nie dość,że piękny na zewnątrz to jeszcze ma wspaniałe wnętrze.
Po stosunkowo długiej chwili, lecz dla mnie nadal za krótkiej, odrywamy spragnione wargi od siebie. Wpatrujemy się w siebie zachwyceni magią jaka nas otacza. Chris jeszcze raz delikatnie caluje mnie w policzek i siadamy objęci przy kominku. Moje myśli wariują, ciągle zajęte tym co wydarzyło się kilka chwil temu. Rozkoszujemy się swoją obecnością w milczeniu. Wpatruję się w iskrzacy się ogień i rozmyślam o tym jak mogło do tego dojść. Jak to się stało, że tak ni stąd ni zowąd Chris pojawił się w moim zyciu. Tak nagle, niespodziewanie, a przyniósł mi tyle uczucia jak nikt nigdy w całym moim zyciu. Przypadek czy przeznaczenie? To nie jest wazne, najważniejsze że mam go przy sobie i jestem pewna że mam kogoś na kim mogę polegać i kto nigdy mnie nie zawiedzie. Zaczynam wierzyć, że nareszcie coś idzie po mojej myśli.
Jestem zajęta myślami o moim uczuciu do niego, a nawet nie wiem czy on je odwzajemnia. Jak zwykle za dużo sobie wyobrażam i wszytsko wyolbrzymiam.
- Chris? - mój głos wyrywa nas z milczenia.
- Tak, Sophie? - odpowiada obracając moją twarz ku sobie.
- Czy to co się... tu wydarzyło coś dla Ciebie znaczy? - zapytałam i spuściłam wzrok onieśmielona.
- Oczywiście, masz jakieś wątpliwości? - mówi mocnej mnie do siebie przytulając.
- Nie, już nie. Przepraszam, nie bylam poprostu pewna. - odparłam wtulając się w jego klatkę piersiową.
- Nie masz za co przepraszać. To ja raczej powinienem Cię o to zapytać najpierw. Byłem pewny, że widać to jak za Tobą szaleję. - śmieje się i caluje mnie w czoło.
- Nawet nie wiesz jak mi ulżyło. Myślałam, że jak zwykle za dużo sobie wyobrażam. Tak bardzo się cieszę, że to odwzajemniasz.
- Proszę, nigdy nie miej co do tego wątpliwości. Może to zabrzmi głupio, ale kocham Cię. Tak strasznie Cię kocham. Od pierwszej chwili, tam w wesołym miasteczku skradłaś moje serce. - mówi poważnym tonem.
- Też Cię kocham. Jak nikogo innego kiedykolwiek.
Po raz drugi dzisiejszego wieczoru łączymy się w pocalunku. Następnie, zmęczeni tymi wszytskimi wrażeniemi, zasypiamy wtulenie w siebie.
Jeden wieczór a tyle może zmienić.
Inni zdjęcia: Pati patkigdJa patkigdJa patkigdZ Klusią patkigdJa patkigdMM. alexx001Palmy daktylowe bluebird11Ja patkigd;) virgo123Z Klusią patkigd