W czterech zapomnianych ścianach..
noc wtulona w mrok..
wpatrzony w bezkresny dach..
Spętany w bólu, ręce ociekeją winną krwią..
oczy znużone usta spragnione..
dookoła wirują anioły rozsiewające gorzkie łzy
kadzidła płoną..
niosąc kojący sen..
Drzwi drżą niebo grzmi..
Zjawa otuliła mnie, wrzasneła..
okręciła łańcuchem, zacisnęła..
sztylet wbiła w plecy..
Serce ucichło..
Dusza umknęła w purpurowe niebo...