Wielbię te konie. *.* Minus, że nie pamiętam imienia tego wałaszka... Ale był cudny. Ganiałam sobie z nimi po polu.
Jakos nie mam weny do opisywania tego rajdu. Powiem tylko że spaliśmy w takich wielkich namiotach, w trawie 3 metry, jedliśmy to co 'upolowaliśmy' , i woda ze źródła... Ale wszystko będzie na zdjęciach. Tymczasem chyba muszę posprzątać, o 14przyjeżdża Marta z Belgii i Krzysiu. A więc Aloha .