zegnij nogi. usiądź po turecku. spójrz. spójrz na nie. widzisz? widzisz fioletowo zielone siniaki? a ręce? zdrapane łokcie? zaczerwienioną skórę na dłoniach i małą ranę na palcu? pamiętasz, kiedy w dzieciństwie wyglądało to gorzej? pamiętasz wiecznie gojące się rany, bo wspinałeś/łaś się na drzewo żeby zerwać kasztana? a pamiętasz jak mama mówiła, że Ci pomoże a Ty nie chciałeś/łaś? pamiętasz zjeżdzanie na dupolocie z największej górki pod blokiem i patrzenie, czy mama nie widzi? pamiętasz uciekanie przed woźnym z zamkniętego już przedszkola przez bramę i wieczne zadrapania od drutów? pamiętasz wiecznie zdarte pięty od nowych trampek? pamiętasz zdrapaną skórę od wieszania się na trzepaku mimo, że mama zabroniła bo to niebezpieczne? pamiętasz jak chciałeś/łaś poznawać świat, wspinać się wyżej niż inni i odkrywać to, o czym koledzy nie słyszeli? bo ja tak. a teraz znów spójrz na swoje nogi i łokcie. widzisz? bo ja widzę. spójrz w lustro i pierwszy raz od dawna zajrzyj w swoje oczy. widzisz duszę? widzisz, jakie ma sińce i zadrapania? a teraz złap tę przenośnię i nidgy się nie poddawaj. nidgy nie idź na skróty, nigdy nie proś mamę o zerwanie kasztana i nigdy ale to nigdy nie uciekaj z przedszkola przez futkę, żeby było bezpieczniej. noś siniaki. miej zdarte łokcie i pokiereszowane kolana. a jeśli masz nie wstydź się tego. to znaczy, że chodzisz o własnych siłąch po nierównym gruncie. to znaczy, że dajesz radę sam i że nikt nie musi nieść Cię na rękach. spójrz jeszcze raz na różnokolowoe ozdoby swojej skóry. i za każdym razem kiedy je widzisz pamiętaj, że to zaszczyt. jestem żołnierzem. prawdziwym żołnierzem z bliznami, ponieważ idę na przekór każdemu. to moje sińce i moje zadrapania. brak wypoletowanej skóry i odcisków tylko przypomina mi, że nie boję się żyć. nie boję się marzyć. i pamiętaj, że ja zawsze będę robić to tak, jak chce. choćby całe nogi pokryły się fioletowymi ozdobami.