To ciekło po ścianie, osunęło się przed mym sercem. Chcę więcej ciebie tu, by spokojnie chłonąć esencje. Myślałam, że to nic złego, ale teraz stąd odejdę i nie pozostawię po sobie nic oprócz spokoju, więc prędzej.
Ten wzrok się spotkał nieraz ja wiedziałam dobrze, oto uczucie nie wytrzymało napięcia, myśli jak narkotyk.
Ryzyko podpowiadało, żeby dać sobie z tym spokój, ale znów czułam twoje ciepło, czas zatrzymał się z boku.
Idę przed siebie, ale to jest trudniejsze niż myślałam, nie prawda?
Potrzebuje Cię, jutro mogłoby być lepsze, ale dobrze wiesz, że ja jestem trudnym człowiekiem i gubię wiarę.
Kocham blask w tych oczach, dlatego chcę być blisko, nie pozwól mi zniszczyć wszystkiego, nie chce by to prysło...
Ale ten do tego tu, a tamten ma jeszcze myśl własną. A ja? jak mnie tutaj nie ma od dawna, patrz stoję tam bez uczuć, bez myśli, nic nie warta. I kocham bawić się twoimi dłońmi,
nie myśląc o niczym. I zagłuszę abym tu chwile ciszy, mówiąc ile dla mnie znaczysz.